Prof. Kwiatkowska zaapelowała, żeby sięgać tylko po te zioła, których działanie jest potwierdzone wiarygodnymi publikacjami naukowymi. Warto pamiętać, że zarówno lek ziołowy, jak i tzw. syntetyczny to związki chemiczne, a przymiotnik „naturalny” nie jest synonimem przymiotnika „bezpieczny”. Podkreśliła też, że istnieją publikacje naukowe, których autorzy wracają do tradycyjnych leków ziołowych i dokonują analizy wiedzy na ich temat. Trwają próby syntezy preparatów, które są równoważne, czyli zachowują powtarzalność w każdej kolejnej partii powstałego leku. W medycynie podstawą jest powtarzalność składu i stabilność leku. Chodzi o to, by w każdej dawce była dokładnie taka sama ilość substancji czynnych i uzupełniających. Z roślinami o to dość trudno.
W przypadku preparatów ziołowych trudno jest o taką stabilność, bo różne są metody uzyskiwania preparatów czynnych. W przypadku ziół wystandaryzowanie metody, która zawierałaby taką samą ilość substancji czynnej jest o wiele trudniejsze niż w przypadku czysto chemicznej syntezy – mówi prof. Kwiatkowska.
Zawartość substancji czynnych w danej roślinie zależy bowiem od bardzo wielu czynników – począwszy od tego, na jakiej glebie rosła, a skończywszy na czasie i miejscu przechowywania zebranych ziół czy części roślin.
Zioła a działania niepożądane
Ekspertka przestrzega: leczenie ziołami nigdy nie jest tak bezpieczne, jakby się wydawało, zawsze mogą wystąpić działania niepożądane. Nie można bezkarnie pewnych ziół przyjmować.
Preparaty ziołowe i suplementy diety nie opierają się na badaniach, które są wymagane dla leków syntetycznych. Każdy taki lek musi przejść badania kliniczne podwójne randomizowane z podwójną ślepą próbą, które wykazują, że jest skuteczny, czy nie działa efekt placebo. Od pomysłu na lek do jego rejestracji mija mniej więcej 15 lat. W przypadku preparatów ziołowych i suplementów diety wystarczy, że ktoś rzuci hasło: „Działa!” i sprzedaż rusza – mówi prof. Brygida Kwiatkowska.
Zaznacza, że bardzo wiele preparatów ziołowych wymaga obecnie potwierdzenia działania w długotrwałych badaniach randomizowanych. Ten rodzaj badań klinicznych cechuje wysoki stopień wiarygodności, dzięki czemu mamy wiedzę, czy lek działa na dane schorzenie oraz jak często występują określone działania niepożądane; czasem udaje się też wyodrębnić cechy predystynujące do ich wystąpienia (np. wiek, określone choroby, masa ciała itp.). Istotą takich badań jest losowy dobór chorych do analizowanych (badanych) metod leczenia. Tworzone są dwie grupy osób o porównywalnych cechach demograficznych, klinicznych i innych, przy czym uczestnicy są dzieleni na grupy: tzw. grupa badana, zwana także „doświadczalną”, otrzymuje testowany lek czy substancję, zaś kontrolna lub kontrolne – otrzymują placebo (substancję obojętną) lub są leczeni/diagnozowani starymi sposobami.
W podwójnie zaślepionych badaniach ani badani, ani badacze nie wiedzą, w której grupie znalazł się konkretny uczestnik badania, czyli co otrzymuje. To dlatego, że wykazano, iż taka wiedza prowadzić może do błędnych wniosków. Rezultaty badania porównuje się na podstawie analizy danych uzyskanych po jego zakończeniu, kiedy odkodowuje się dane uczestników i tego, co otrzymywali.
Bardzo istotne jest to, że zazwyczaj badania kliniczne prowadzi się na bardzo dużych grupach uczestników – przynajmniej powyżej tysiąca. Tylko wtedy można wykazać zarówno działanie substancji, jak i jej bezpieczeństwo.
Trzyskrzydlec – nadzieja dla chorych na reumatyzm?
Zdaniem prof. Kwiatkowskiej najwięcej publikacji naukowych doczekał się trzyskrzydlec i ta roślina może rzeczywiście wesprzeć leczenie chorób reumatoidalnych.
Jak mówiła, trzyskrzydlec to pnącze opisane w czerwonej księdze chińskiej. Z tej rośliny pochodzi substancja o nazwie tryptolid TPT.
Prof. Kwiatkowska podkreśla, że na temat tej rośliny dotychczas pojawiło się 18 badań klinicznych i wciąż trwają kolejne. Większość jednak to badania nierandomizowane bez zastosowania podwójnie ślepej próby. Badania randomizowane przeprowadzono m.in. na maleńkiej grupie 35 chorych, z których 20 ukończyło badanie po 20 tygodniach. Profesor zrelacjonowała, że w grupie 20 chorych po 4 tygodniach zaobserwowano standardową poprawę w ACR 20 (odpowiedź na leczenie według kryteriów Amerykańskiego Kolegium Reumatologii). Obniżenie OB/CRP (podwyższony wskaźnik świadczy o stanie zapalnym; jest jeden z sygnałów, że doszło do zaostrzenia choroby reumatycznej) obserwowano przy dawce 360 mg.
Lekarka mówiła, że ponadto w dwóch badaniach obserwowano 80 chorych przez 12 tygodni i zaobserwowano znamienne statystycznie różnice w liczbie stawów bolesnych, obrzękniętych, zmniejszenie czasu trwania sztywności porannej. Natomiast nie zaobserwowano różnic znamiennych statystycznie w poziomie czynnika reumatoidalnego RF.
Trzecie badanie objęło 121 chorych. Tu też wykazano poprawę u chorych. W tym przypadku porównywano działanie leku sulfasalazyny i trzyskrzydlca. Jak powiedziała prof. Kwiatkowska, zaobserwowano w nim widoczne obniżenie tzw. czynnika reumatoidalnego, co świadczy o łagodzeniu ataku choroby. Zaznaczyła, że w badaniu porównującym w grupie 207 chorych działanie trzysrzydlca w połączeniu z metrotreksatem (lek cytostatyczny stosowany w chorobach reumatoidalnych) wykazano efekty porównywalne z efektami, jakie dają leki biologiczne.
Podkreśliła jednak, że w wielu badaniach wykazano bardzo duże działania niepożądane trzyskrzydlca, podobne do tych, które wywołuje cytostatyczny metotreksat:
- uszkodzenia wątroby,
- nerek,
- objawy żołądkowo-jelitowe.
– Trzeba teraz tak opracować pozyskiwanie substancji aktywnej, żeby objawy niepożądane zmniejszyć do minimum – mówi prof. Kwiatkowska. – Publikacja z 2020 r. pokazuje, że chorób, na które działa ta substancja, jest coraz więcej. Myślę, że kiedyś będzie z tego wystandaryzowany lek – dodała.
Kilka innych roślin w walce z reumatyzmem
Prof. Kwiatkowska dokonała przeglądu roślin, które mogą wspomóc leczenie chorób reumatoidalnych:
- Zielona herbata
Analiza jej składu chemicznego wykazała, że zawiera liczne przeciwutleniacze, 100 razy silniej działające niż przeciwutleniacze witaminy C i 25 razy silniejsze od witaminy E. Chociaż brakuje randomizowanych badań, wykazano, że preparaty te można stosować jako suplement diety, który będzie chorych na choroby reumatoidalne wspomagać.
- Oleje z wiesiołka lekarskiego, ogórecznika i czarnej porzeczki
Z tych preparatów wyekstrahowano kwas gamma-linolenowy, prekursor PGE1 działający przeciwzapalnie i immunoregulująco. Działa również przeciwmiażdżycowo. Były dwa badania randomizowane z użyciem różnych dawek. Po 24 tygodniach zaobserwowano istotne statystycznie różnice w liczbie stawów bolesnych i obrzękniętych. Nie zaobserwowano różnic w innych parametrach choroby. Badania przeprowadzono na zaledwie 24 i 56 pacjentach. Dotychczas nie ma badań długoterminowych na większej grupie pacjentów, dlatego nie można na podstawie dostępnych badań wysnuwać wniosków co do sensowności ich stosowania.
- Stephania tetrandra
Roślina pienna, z której wyizolowano substancję aktywną tetradynę blokującą kanały wapniowe, działa też hipotensyjnie (przeciwnadciśnieniowo) i antyarytmicznie. W przypadku RZS wykazano zmniejszenie ilości granulocytów we krwi obwodowej, ze zmniejszeniem stężenia elastazy granulacytów. Brak jednak badań randomizowanych.
- Koci pazur, wilkakora
Wiele lat temu była uważana za panaceum niemal na wszystko, w tym choroby nowotworowe. Ludzie porzucali leczenie klasyczne na rzecz tego preparatu. Jak mówi prof. Kwiatkowska, owszem, wyizolowano z wilkakory pewne substancje aktywne, jak pentacykliczne alkaloidy. W dziedzinie reumatologii odbyło się jedno tylko badanie randomizowane, gdzie obserwowano 24 pacjentów chorych na RZS. Po 24 tygodniach zaobserwowano istotne statystycznie zmniejszenie liczby bolesnych stawów. Było też jedno badanie u chorych na chorobę zwyrodnieniowa stawów kolanowych, które pokazało zmniejszenie bólu u chorych leczonych wilkakorą.
Badań poszerzonych jednak nie prowadzono, bo widocznie nie zaobserwowano znamiennej statystycznie istotności poprawy – mówi prof. Kwiatkowska.
Liczeba uczestników badaniach nie pozwala na wysnuwanie kategorycznych wniosków co do skuteczności i bezpieczeństwa wilkakory w RZS.
- Konopie indyjskie
Prof. Kwiatkowska mówi, że temu ziołu poświęcone były trzy konferencje międzynarodowe. Z konopi indyjskich wyodrębniono ok. 60 substancji aktywnych. Ma działanie przeciwzapalne 80 razy silniejsze od aspiryny i 2 razy silniejsze od hydrokortyzonu.
– Cannabinol (CBD) obecny w olejkach redukuje zapalenie stawów w modelu zwierzęcym. Działanie jest jednak zbyt słabe, więc konopie mogą być jedynie suplementem uzupełniającym standardowe leczenie w chorobach reumatoidalnych. Ewidentnie działają jednak w fibromialgii – mówi lekarka.
- Imbir
Był standardowym lekiem w dawnej medycynie. Zdaniem prof. Kwiatkowskiej zawiera preparaty aktywne, które mogą wspierać leczenie w chorobach reumatycznych. Ekspertka wspomina, że w 2021 r. pojawiła się publikacja dotycząca 247 chorych z chorobą zwyrodnieniową stawów kolanowych, wykazująca, że wyciąg z imbiru zmniejszał odczuwalny ból.
– A ponieważ w chorobie zwyrodnieniowej niewiele można pomóc lekami, imbir będzie zdrowszy niż objadanie się lekami niesterydowymi przeciwzapalnym, które dają wiele działań niepożądanych – mówi prof. Kwiatkowska.
- Kudzu
Pnącze posiadające substancje aktywne, ale jeśli chodzi o choroby reumatyczne, należy uważać. Prof. Kwiatkowska wskazuje, że jedno opublikowane badanie na temat jednoczesnego zastosowania kudzu i metotrekstatu wykazało, że zioło zwiększa czas eliminacji tego leku z organizmu i utrzymuje jego stężenie, prawie dwukrotnie nasilając toksyczność.
- Dieta
Ekspertka przypomina przy okazji, że żadna dieta eliminacyjna w chorobach reumatycznych nie jest skuteczna. Chorym na choroby reumatyczne rekomenduje się dietę śródziemnomorską, podobnie jak chorym kardiologicznie. Natomiast jeśli chory nie ma naukowo udowodnionych nietolerancji, nie należy wdrażać diety eliminującej jakieś produkty, bo nie mają wpływu na przebieg choroby, mogą zaś prowadzić do niekorzystnych niedoborów.
Ziołolecznictwo na przestrzeni wieków
Odkryto pochodzące sprzed sześciu tysięcy lat tabliczki opisujące ówczesną wiedzę medyczną. Pierwsze recepty na różnego typu leki z roślin stosowali Egipcjanie, np. mak, wierzbę, rycynus oraz Colchicum autumnale, roślinę mogąca odpowiadać ziemowitowi, z której się uzyskuje colchicynę.
Najwięcej wiedzy na temat działania roślin na organizm ludzki uzyskali na przestrzeni wieków chińscy lekarze. Już w 2800 r.p.n.e. opisano 365 leków w księdze Czerwonego Cesarza Shen- Nung. Zawiera ona wiedzę o ponad 100 ziołach o działaniu przeciwbólowym, w tym o konopiach indyjskich.
Ale i inne starożytne cesarstwa i królestwa mogły poszczycić się bogatą wiedzą. W bibliotece króla asyryjskiego Aszurbanipala znajdują się opisy wielu roślin, m.in korzenia lukrecji, bielunia dziędzierzawa, lulka czarnego. Z kolei ze starożytnych Indii pochodzi opis ponad 1000 roślin leczniczych. Natomiast wywodzący się ze starożytnej Grecji „Korpus Hipokraticum” zawiera opis 200 leków pochodzenia roślinnego w 60 pracach różnych lekarzy, w tym Hipokratesa.
W XIII i XIV w powstały pierwsze apteki oraz składy pieprzu. Za ojca medycyny nowożytnej uważa się Paracelsusa (XV/XVI w.), który potrafił pozyskiwać substancje aktywne z roślin. To temu uczonemu przypisuje się maksymę: „Dawka czyni truciznę”. W 1785 r. zostało opisane naukowe zastosowanie naparstnicy w niewydolności serca. W 1805 r. wyizolowano po raz pierwszy morfinę z maku.
Kolejne lata przynoszą izolację strychniny z nasion kulczyby wronie oko oraz chininy, które miały zastosowanie w leczeniu malarii; kolchicyny z ziemowitu jesiennego, salicylanów z kory wierzby, ergotaminy z bławinki czerwonej, z pokrzyku wilczej jagody krystalicznej postaci atropiny.
Madragora lekarska, mimo że jest rośliną mityczną, nie znalazła leczniczego zastosowania, jest wykorzystywana w rytuałach religijnych.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Pochodzenie wiadomości: pap-mediaroom.pl