Chemicznie chityna to polisacharyd. Głównymi budulcami pancerzy i pokryw stawonogów są chityna właśnie oraz białka. Ale chitynę zjadamy w daniach z grzybów i wodorostów – występuje także w tych organizmach.
„Chityna nie wchłania się z przewodu pokarmowego, jest w całości metabolizowana jeszcze przed wchłonięciem się. Nie przybywa nam jej w wątrobie, płucach, czy sercu, bo nie przedostaje się z przewodu pokarmowego. Jeśli natomiast ktoś bardzo chce inhalować się chityną, rzeczywiście może sobie >>rozwalić płuca<<, w innych przypadkach jest to nieprawdopodobne – mówi profesor Andrzej Fal, kierownik kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych w szpitalu MSWiA w Warszawie, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. – Mnóstwo świata stawonogów, grzybów i roślin jest oparta na chitynie i podobnej do niej celulozie. Przypominam też, że w Chinach jedną z przystawek jest pieczona szarańcza. Apelowałbym więc do osób piszących takie >>newsy<< o chitynie o zapoznanie się z ogólnodostępną wiedzą na ten temat. Z kolei alergenami są głównie proteoglikany, a chityna jest polisacharydem usieciowanym. Jest za dużą cząsteczką, nie są znane przypadki alergii na nią” – dodaje profesor.
Naukowcy z EFSA od początku prac nad tzw. novel food (z ang. „żywność nowatorska”), podkreślają, że ostatecznie przecież konsumenci mogą wybierać to, co jedzą, mając pewność, że bezpieczeństwo dopuszczonej do spożycia żywności zostało dokładnie sprawdzone.
Dr Jacek Postupolski, zastępca dyrektora ds. żywienia i bezpieczeństwa żywności w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH – PIB nie widzi tu zagrożenia.
„Po pierwsze, nikt nas nie zmusza do jedzenia owadów. Jeśli piekarz używa mąki z owadów, i jeśli stosuje ją jako składnik chleba, musi podać, że w chlebie jest ona obecna obok innych składników np. mąki pszennej i żytniej, wody, soli, mleka plus np. mąka ze świerszczy – mówi dr Jacek Postupolski. – Na naszym kontynencie nie ma tradycji jedzenia owadów, więc jest problem z dopuszczeniem i akceptacją ich spożycia. Niemniej w innych kulturach, na innych kontynentach owady się spożywa. Ponadto w Europie pozyskiwanie białka, głównie jako paszy dla zwierząt, staje się coraz większym problemem. Prace nad pozyskiwaniem owadów paszowych są więc bardzo zaawansowane, bo takie źródła białka są wydajne i tanie” – dodaje ekspert.
Warto zwrócić uwagę, że owady są w Europie traktowane jako osobna grupa żywności, która powinna posiadać specjalne dopuszczenie.
„Obecnie są dopuszczone do spożycia cztery gatunki owadów. Oprócz gatunku musi być dopuszczony konkretny produkt np. izolat białka lub mąka, czyli rozdrobnione owady. Produkt taki wymaga opinii dotyczącej bezpieczeństwa tego produktu. Tym zajmuje się Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), decyzję o dopuszczeniu podejmuje Komisja Europejska – informuje dr Jacek Postupolski. – Są trzy główne potencjalne ryzyka związane ze spożywaniem owadów: możliwość przenoszenia bakterii chorobotwórczych, działanie uczulające białek oraz chityna stanowiąca pancerz owada. Przy czym chityna jest również składnikiem ściany komórkowej grzybów. Jednak w Polsce nikt nie uważa, że grzyby są źródłem alergii pokarmowej” – dodaje.
Ekspert zwraca też uwagę, że czym innym jest alergia pokarmowa, czym innym wziewna, a czym innym kontaktowa. Np. niektóre barwniki spożywcze nie są dopuszczone do kosmetyków, dlatego że wywołują alergie kontaktowe, a nie wywołują alergii pokarmowych. Mogą więc być składnikiem żywności, a nie mogą być składnikiem szminki czy innych kolorowych kosmetyków.
Warto sięgać po oceny naukowe EFSA, które są napisane przystępnym językiem i można do nich łatwo dotrzeć, choćby wpisując w wyszukiwarkę frazę „EFSA insekt”.
Co zaś tyczy się przyczyn kulturowych, które Europejczyków zniechęcają do jedzenia owadów, to zwracał na nie od dawna uwagę Giovanni Sogari, badacz społeczny i konsumencki na Uniwersytecie w Parmie: „Istnieją przyczyny poznawcze wywodzące się z naszych społecznych i kulturowych doświadczeń, tak zwany czynnik fuj”, który sprawia, że myśl o jedzeniu owadów jest dla wielu Europejczyków odrażająca. Z czasem takie nastawienie może się zmienić”.
Korzyści z owadów na talerzach i żłobach
Z kolei na korzyści ekonomiczne i korzyści dla planety płynące ze spożycia owadów zwracał uwagę Mario Mazzocchi, statystyk ekonomiczny i profesor na Uniwersytecie w Bolonii: „Istnieją wyraźne korzyści środowiskowe i ekonomiczne, jeśli zastąpi się tradycyjne źródła białka zwierzęcego takimi, które wymagają mniej paszy, produkują mniej odpadów i powodują mniejszą emisję gazów cieplarnianych. Niższe koszty i ceny mogą zwiększyć bezpieczeństwo żywnościowe, a nowy popyt otworzy również możliwości gospodarcze, ale może to również wpłynąć na istniejące sektory”.
Ermolaos Ververis, chemik i naukowiec zajmujący się żywnością w EFSA, który koordynował pierwszą przyjętą opinię na temat owadów jako nowej żywności, podkreślał, że „to trudna praca, ponieważ jakość i dostępność danych są różne, a między gatunkami owadów występuje duża różnorodność”.
Jak wygląda przykładowa opinia dotycząca spożycia owadów, możemy prześledzić na przykładzie suszonej larwy mącznika młynarka (Tenebrio molitor larva) jako nowej żywności (NF) zgodnie z rozporządzeniem (UE) 2015/2283. Tę opinię wydała na wniosek Komisji Europejskiej, sekcja EFSA ds. Żywienia, Nowej Żywności i Alergenów Pokarmowych (NDA).
Okazało się, że głównymi składnikami suszonego żółtego mącznika młynarka, albo w postaci suszonych całych owadów, albo w postaci proszku są: białko, tłuszcz i błonnik (chityna). Sekcja EFSA ds. Żywienia, Nowej Żywności i Alergenów Pokarmowych podkreśliła, że ma wysoką zawartość białka. Przyjrzano się wnikliwie badaniom toksyczności i nie wzbudziły one obaw dotyczących bezpieczeństwa. Niemniej podkreślono, że spożywanie NF może wywoływać pierwotne uczulenie i reakcje alergiczne na białka żółtego mącznika oraz może powodować reakcje alergiczne u osób z alergią na skorupiaki i roztocza.
Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Wiadomości dystrybuowane przez: pap-mediaroom.pl